Zatrzymalismy się u Ibrahima. Mimo, że na zdjęciach pokój wydaje się dość ładny (dla nas jest jak hotel 5 gwiazdkowy w porownaniu z hostelami), to warunki są iście spartanskie. Nieszczelne okna powodują, że temperatura w pokoju jest zbliżona do tej na zewnątrz, a jest tu poniżej zera w nocy. Oceniam temperaturę w pokoju na jakieś 5 stopni Celcjusza. Trzeba spać w ubraniu na cebulke pod koldra i grubym kocem. Jest tak zimno, że człowiek marzy o nocniku przy łóżku - nie trzeba by było wstawać do toalety :-) Szczęśliwie w dzień slonko operuje tak dobrze, że po mroznej nocy można się trochę powygrzewac . Ach, zapomnialbym - jest ciepła woda - przez chwile, więc trzeba myc się na wiadrze :-) Dziś wymieniliśmy stara kurtkę (ala lumpeks) na 2 kurtki berberyjskie zwane dzilaba. Pchnelismy też niepotrzebna linke do bielizny z chińskiego sklepiku w chojnicach (poszła jako specjalistyczna lina alpinistyczna :-)), 2 niepotrzebne już folie termiczne, po 2zł każda (poszły też jako część specjalistycznego wyposażenia alpinistycznego), chińska latarkę czołowa za 8zł (tak, tak też sprzedana jako specjalistyczne wyposażenie wspinaczkowe - jedna taka przestała nam działać po godzinie - wiadomo made in china :-) Mamy za to sporo pamiątek :-) Heh , z nami lepiej nie robić interesów :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz